Już na kilka lat przed pandemią studenci stanowili grupę szczególnie często cierpiącą na zaburzenia lękowe i depresyjne. W 2016 r. objawy relacjonowało u siebie 40% studentów, 2x więcej, niż wynosiła polska średnia. Pandemia, wojna, kryzys, zdalne nauczanie – to wszystko sprawia, że z roku na rok na studia trafia pokolenie w gorszym stanie psychicznym, a coraz więcej młodych ludzi nie potrafi się odnaleźć na uczelni. Z jak dużym problemem mamy do czynienia?
Z naszych pilotażowych badań wynika, że blisko 1/3 studentów pierwszego roku przechodzi zaostrzony kryzys. Co ciekawe, często to nie opanowanie materiału stanowi problem, ani nawet czesne, choć stanowi ono znaczne obciążenie dla budżetu domowego. Studentom ciężko się odnaleźć na studiach i w grupie rówieśniczej, trudno im nawiązać bliższe relacje, a w razie kryzysu zostają z nim sami – mówi Anna Piguła, managerka kierunku Psychologia w biznesie na Uniwersytecie Dolnośląskim DSW – w niektórych przypadkach doprowadza to do rezygnacji ze studiów. Scenariusz jest taki, że młody człowiek izoluje się od grupy, bo ma obniżony nastrój, w pewnym momencie przestaje sobie radzić z zadaniami, a grupa, która nie rozumie, co się z nim dzieje, czuje się wykorzystana i uważa, że próbuje oszukać system, dostać ocenę za pracę innych. Dochodzi do bardziej lub mniej ostrej konfrontacji, w efekcie której grupa odrzuca studenta w słabszej kondycji, bojąc się, że zaniży ocenę za grupowe projekty. Zostaje sam i radzi sobie albo nie. Scenariusz ten zdarza się szczególnie często na pierwszym roku studiów, na którym zresztą najwięcej osób rezygnuje. Mamy do czynienia z sytuacją trochę jak w emblemacie Legii cudzoziemskiej „Maszeruj albo giń”. Część „ginie”, przestaje przychodzić na zajęcia, odpuszcza sobie zaliczenia i w końcu rezygnuje.
Czemu tak się dzieje?
Z roku na rok obserwujemy pogorszenie stanu psychicznego młodzieży, która po maturze trafia na studia. Już przed pandemią było źle – Polska zajmowała miejsce na podium jeśli chodzi o liczbę przypadków depresji i prób samobójczych w grupie wiekowej 13-18 lat – mówi dr Beata Rajba, psycholożka, wykładowczyni z Uniwersytetu Dolnośląskiego DSW. Od 2020 r. wzrost jest dramatyczny. Proszę spojrzeć tylko na kilka liczb: w 2017 r. na depresję leczone było 12,1 tys. osób poniżej 18. roku życia. Po roku pandemii takiej pomocy potrzebowało już 25,3 tys. młodych ludzi. W 2022 r. roku odnotowano rekordową liczbę ponad 2 tys. prób samobójczych dzieci i młodzieży. W 150 przypadkach zakończyły się one śmiercią dziecka. Na podstawie powtarzanych przez pierwsze 2,5 roku pandemii badań możemy śmiało założyć, że blisko połowa studentów ma objawy depresji i zaburzeń lękowych.
Pandemia pogorszyła sprawę?
Znacząco! Z jednej strony nasi studenci mają doświadczenie lockdownu i zdalnego nauczania, które odebrało im możliwość ćwiczenia się w interakcjach społecznych. Poradzili sobie z tą sytuacją, jak mogli, np. w grupie wiekowej 13-18 lat zaskakująco dużo, nawet 70% młodych ludzi ma więcej niż jedną tożsamość w sieci. W ten sposób wypróbowują się w różnych relacjach społecznych, ćwiczą interakcje, ale jednocześnie robią to kryjąc się pod maską, wcielając w kolejne tożsamości jak w awatara. Jest to bardzo bezpieczne, bo jeśli coś pójdzie nie tak, po prostu kasują profil. Ale idąc na studia muszą stanąć przed grupą zupełnie obcych rówieśników, nie mając tej pewności siebie, którą nam dawały sukcesy w interakcjach z naszymi kolegami, to, że ktoś nas polubił, że wygraliśmy jakiś spór, potrafimy się odezwać w grupie i zdobyć pewien szacunek… Nasi studenci w tej chwili mają ograniczony zasób takich doświadczeń, towarzyszy im więc szalona niepewność – mówi dr Rajba.
Niestety, nie jest to jedyny czynnik, który wpływa na ich kondycję psychiczną. Drugim jest sytuacja w domu. Pandemia, wojna za granicą, inflacja, to wszystko stanowiło ogromne wyzwanie dla zdrowia psychicznego również dorosłych Polaków. Mamy do czynienia z prawdziwą epidemią zaburzeń depresyjnych i lękowych, awantur w domach było w ciągu ostatnich lat okresowo nawet o 75% więcej, niż przed pandemią, po kieliszek częściej zaczynają sięgać osoby pozostające w związku... A że dzieci, nawet nastoletnie, są doskonałym barometrem tego, co się dzieje w domach, również reagują pogorszeniem stanu psychicznego. Dorośli często są zbyt uwikłani w swoje problemy, by to zauważyć i wesprzeć nastolatka. Widać to nawet u studentów ostatnich lat, dla których konieczność powrotu do domu rodzinnego na czas zdalnego nauczania oznaczała zahamowanie procesu wchodzenia w dorosłość i konieczność powrotu do rodziny, w której relacje nie zawsze są łatwe – dodaje Anna Piguła.
Wreszcie, ostatnim czynnikiem jest lęk przed przyszłością. Ostatnie dwie dekady dały nam luksus pewnej przewidywalności, poczucia wpływu na nasz los i przyszłość. Wojna w Ukrainie i kryzys gospodarczy zniszczyły tą pewność. Nasze badania wykazały, że kryzys gospodarczy i wojna stanowiły najczęstsze powody niepokoju studentów. Wskazało je aż 43,5% badanych – podkreśla dr Rajba. A tymczasem ci sami młodzi ludzie są poddawani silnej presji otoczenia, by odnieść życiowy sukces, ich nadzieje zostały rozbudzone przez rodziców czy popkulturę, co tylko nasila lęk przed przyszłością. Już na 1 roku martwią się, czy dostaną pracę, a badanie poziomu optymizmu wśród studentów wykazuje, że z każdym rokiem jest go mniej.
Czy możemy coś na to poradzić?
Oczywiście, i już to robimy – mówi Anna Piguła - na prowadzonym przeze mnie kierunku psychologia w biznesie wdrożyliśmy pilotażowy program integracji studentów I roku. Ćwiczenia prowadzą z nimi wykładowcy, którzy zostali przeszkoleni z technik integracji zespołu i tak projektują ćwiczenia, by przy okazji zacieśniać więzi w grupie tworzyć okazje, by studenci się lepiej poznawali. Część wykładów jest interaktywna i uwzględnia dodatkowe punkty za aktywność, szczególnie premiowane są dyskusje. Duży nacisk kładziemy na aktywności studenckie takie jak koło naukowe – niedawno nasi studenci nauczyli się w praktyce robić personę, badając pierwszoroczniaków, a teraz tworzymy portal popularyzujący wiedzę z zakresu psychologii w biznesie, w ramach którego publikowane będą artykuły i webinary studentów. Wreszcie oferujemy im serię nieobowiązkowych warsztatów psychoedukacyjnych z zakresu emocjonalnego BHP i wspierania osób w kryzysie. Cel jest jeden – sprawić, żeby grupa zintegrowała się na tyle, by stworzyć sieć wsparcia zapewniającą pomoc w razie kryzysu czy gorszego czasu. Mamy już pierwszy feedback, że studenci są zachwyceni zmianami, i to nie tylko ci wspierani w trudnym momencie, ale też ci, którzy wsparcia udzielili, bo poczuli się potrzebni i skuteczni. Ponieważ nasi studenci będą w przyszłości zawodowej funkcjonować w obszarze biznesu, jest dla nas szczególnie ważne, żeby umieli rozpoznać kryzys i tego pierwszego wsparcia udzielić.
A co może zrobić student, który czuje, że jego stan się pogarsza?
Przede wszystkim zacząć o tym mówić! – podkreśla dr Rajba - Przyszedł do mnie ostatnio na konsultacje student, cierpiący na bardzo silne ataki paniki. Zaczął się już leczyć, poszedł do psychoterapeuty, ale jednocześnie nie był w stanie sobie poradzić z zaliczeniami, i bardzo bał się oceny kolegów oraz wykładowców. Gdy usłyszał, że jest już ósmym studentem z tym problemem w ciągu ostatnich 2 tygodni i że dla nas wykładowców takie problemy to chleb powszedni, że są opcje wspierania osób w takiej sytuacji, zeszło z niego całe napięcie. Zaczął rozmawiać z kolegami i wykładowcami o problemie, uzyskał mnóstwo wsparcia i dogodne warunki zaliczenia, przetrwał ten najtrudniejszy semestr. Dziś ma się znacznie lepiej. Innym razem w trakcie zajęć o molestowaniu seksualnym wstała studentka i opowiedziała swoje doświadczenie. Trzęsła się przy tym cała, głos jej drżał, w oczach pojawiły się łzy, ale nagle za nią wstała następna, i kolejna, potem student. Wszyscy zaczęli mówić o swoich doświadczeniach bycia molestowanym. Chwilę później cała sala ich ściskała. Dostali i dali sobie tyle wsparcia, tak się ze sobą związali, że do dziś współpracują w jednym gabinecie! W Polsce wciąż funkcjonuje stereotyp, że problemy psychiczne dyskwalifikują towarzysko i zawodowo, ale jednocześnie to doświadczenie spotyka lub spotka prawie 1/3 populacji. Nie ma się czego wstydzić.
Anna Piguła dodaje - …i szukać pomocy. Najtrudniej jest zrobić pierwszy krok, iść do psychologa, do psychiatry, porozmawiać z wykładowcą. Ale izolacja i milczenie niczego nie rozwiązuje, bo nikt nie wie wówczas, że potrzebujemy wsparcia.
-----
Anna Piguła – managerka kierunku Psychologia w Biznesie w Dolnośląskiej Szkole Wyższej. Specjalistka ds. kryzysu i rozwoju, Interwentka Kryzysowa Centrum Praw Kobiet, Coach kryzysowa, Coach ICF, Trenerka rozwoju osobistego, Trenerka Right to Be, Trenerka Instytutu Pozytywnej Terapii Kryzysu, Doradczyni zawodowa, wykładowczyni akademicka, od 20 lat współpracuję z organizacjami pozarządowymi w obszarze praw człowieka. Założycielka Pracowni Zmiany i Motywacji, Strefy Mentoringu oraz Interwencyjnej Poradni Psychologiczno-Prawnej, gdzie wspiera osoby na różnych etapach życia w osiąganiu tego, co jest dla nich ważne.
dr Beata Rajba – dr nauk humanistycznych, psycholożka, terapeutka EMDR, nauczycielka. Wykładowczyni kierunku psychologia w biznesie, założycielka Interwencyjnej Poradni Psychologiczno-Prawnej. Od początku pandemii uczestniczy w badaniach monitorujących zdrowie psychiczne dorosłych i młodzieży i wyodrębniających czynniki chroniące przed zaostrzeniem objawów depresji lub zwiększające jego ryzyko, a także organizuje akcje pomocowe.