4 marca 2021 minie rok od wykrycia pierwszego przypadku Covid-19 w Polsce. Pandemia ma ogromny wpływ na naszą psychikę. Stres, niepewność, izolacja oraz długotrwałe ograniczenie kontaktów społecznych, obawy o zdrowie swoje i najbliższych oraz groźba utraty dochodów to doświadczenia wręcz traumatyczne. Niepokojące są dane dot. liczby Polaków dotkniętych depresją (ok. 1 mln dorosłych), a także wpływ ostatniego roku na psychikę nastolatków i dzieci. Jak pokazują badania DSW objawy depresji wykazuje nawet 38,5% ankietowanych nastolatków. Jaki jeszcze wpływ na naszą psychikę może mieć pandemia, kto jest najbardziej narażony na jej negatywne skutki i jak temu przeciwdziałać? O to pytamy psycholog dr Beatę Rajbę z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
4 marca minie rok od wykrycia pierwszego przypadku Covid-19 w Polsce. Jakie są psychiczne skutki pandemii?
psycholog dr Beata Rajba: Pandemia mocno odbija się na kondycji psychicznej społeczeństwa. Stres, niepewność, poczucie zagrożenia, objawy nasilonych lęków i depresji towarzyszą wielu z nas od początku pandemii koronawirusa. Po fazie szoku, a potem próbach adaptacji, znajdujemy się na etapie zmęczenia i negacji. Jak pokazują badania PAN, wśród polskich ankietowanych, którzy jeszcze przed pandemią cierpieli na zaburzenia psychiczne, 54 proc. odczuło pogorszenie stanu z powodu pandemii. Czynnikiem najbardziej zwiększającym pogorszenie nastroju było poczucie braku kontroli (90 proc.), a następnie płeć żeńska (70 proc.) i brak interakcji z innymi (56 proc.). Grupą szczególnie narażoną na negatywne oddziaływanie skutków pandemii są też nastolatki i dzieci.
Jakie skutki psychiczne trwającej od roku pandemii odczuwamy? Od czego to zależy? W jakiej fazie teraz jesteśmy?
Przede wszystkim jesteśmy wyczerpani ciągłym stanem zagrożenia i koniecznością adaptacji do ograniczeń oraz wyzwań logistycznych, jakie przyniosła pandemia. Reakcja w sytuacji zagrożenia obejmuje trzy fazy: w marcu zeszłego roku przechodziliśmy pierwszą z nich, dezorganizację, w której chaotycznie próbowaliśmy się zabezpieczyć przed nieznanym zagrożeniem wykupując makaron i papier toaletowy ze sklepów. Druga faza, adaptacja, kosztowała nas mnóstwo sił i doprowadziła z czasem do fazy, w której znajdujemy się aktualnie, czyli wyczerpania.
Radzimy sobie z nim na różne sposoby – część udaje, że wirusa nie ma, a życie wróciło do normy, czy nawet bawi się, jakby nie było jutra na spontanicznych imprezach w Zakopanem. Część ucieka w spiskowe teorie, chcąc się w ten sposób zabezpieczyć przed złem, które jak podpowiada fantazja, jest groźniejsze od koronawirusa. Kolejna grupa popada w rezygnację. Reszta stara się przetrwać, jednak ma przy tym coraz mniej cierpliwości, coraz bardziej odczuwa wrogość i rozdrażnienie wobec ludzi wokół, stanowiących potencjalne źródło zagrożenia.
Pandemia odbiła się na zdrowiu i funkcjonowaniu Polaków w sposób dramatyczny, choć jest to trend ogólnoświatowy. Z naszych badań wynika, że wciąż 2x większa niż w 2018 r. liczba osób zmaga się z objawami depresji. Jest to w tej chwili prawie 40% badanych. Z tego kilkanaście procent wymaga natychmiastowej pomocy. Zwiększa się też sprzedaż alkoholu, liczba rozwodów, nasila przemoc domowa, trudniej nam jest funkcjonować offline, a dystans społeczny w relacjach przełożył się na dystans emocjonalny, rozluźnienie więzi i samotność.
Pandemia odbiła się na zdrowiu i funkcjonowaniu Polaków w sposób dramatyczny, choć jest to trend ogólnoświatowy. Z naszych badań wynika, że wciąż 2x większa niż w 2018 r. liczba osób zmaga się z objawami depresji. Jest to w tej chwili prawie 40% badanych. Z tego kilkanaście procent wymaga natychmiastowej pomocy. Zwiększa się też sprzedaż alkoholu, liczba rozwodów, nasila przemoc domowa, trudniej nam jest funkcjonować offline, a dystans społeczny w relacjach przełożył się na dystans emocjonalny, rozluźnienie więzi i samotność.
Kto jest najbardziej narażony na negatywne skutki izolacji, ograniczenia kontaktów społecznych, itp.? Która grupa wiekowa jest najbardziej narażona na psychicznie negatywne skutki pandemii?
W trakcie pierwszego lockdownu najbardziej narażone na problemy psychiczne były osoby już zmagające się z problemami psychicznymi. Ponad połowa osób w tej grupie odnotowała pogorszenie nastroju. Czynnikami ryzyka była tu płeć (kobiety chorowały częściej), poczucie braku kontroli, osamotnienie, a także utrata dochodów, która dotknęła 1 na 5 Polaków.
Ucierpiały także szczególnie – co nas zdziwiło – nastolatki. Aż 44% wykazywało objawy depresji. Najnowsza odsłona naszego badania pokazała, że ta liczba nieznacznie spadła – do 38,5%. Jednocześnie jednak u części dzieci z depresją uległa ona pogłębieniu. Już 11% deklaruje zamiar popełnienia samobójstwa, a kolejne 7% chciałoby je popełnić. Oczywiście te wszystkie dzieci się na szczęście nie zabiją, ale specjaliści w obszarze zdrowia psychicznego boją się fali samobójstw wśród młodzieży. Nawet przed pandemią nasz kraj był w niechlubnej czołówce: w 2019 r. targnęło się na swoje życie blisko tysiąc dzieci.
Nastolatki i dzieci są bardziej narażone na negatywne skutki ograniczenia kontaktów społecznych?
Mniejsze dzieci tracą w wyniku izolacji już wyuczone kompetencje społeczne, jednak mniej się o nie martwię – zdecydowana większość nadrobi braki. Gorzej jest z nastolatkami, bo one już i bez pandemii były narażone na szczególnie ryzyko wystąpienia problemów psychicznych – według wielu statystyk dotykały one aż 20% dzieci w wieku dojrzewania. Dzieci wykazują też szczególnie często objawy odstawiene świadczące o uzależnieniu od internetu, gier, komputera i telefonu. Problem dotyczy już 2 na 3 nastolatków, przy czym wzrost jest niewielki, o 6%, bo problem istniał już wcześniej, natomiast znacznie się on pogłębił.
Ograniczenie bardzo potrzebnych w tym wieku kontaktów rówieśniczych, wynikająca z niego samotność, niesatysfakcjonujące kontakty w sieci, czy hejt, o który łatwiej w Internecie to zaledwie jeden z kilku nakładających się na siebie problemów.
Drugim jest brak wsparcia ze strony dorosłych, którzy sami częściej mają problemy psychiczne, więcej piją, częściej się kłócą, uciekają do przemocy, rozwodzą. Siłą rzeczy, gdy rodziny spędzają więcej czasu w domu, negatywna atmosfera skupia się na dzieciach – już 27% badanych uważa, że klaps jest w pewnych sytuacjach akceptowalny (przed pandemia było to 8%). Ten dramatyczny wynik świadczy o wyczerpaniu rodziców, którzy mają mniejszą gotowość i siłę do pomocy dziecku.
Do tego dochodzi niepokój o przyszłość. Szczególnie pokrzywdzeni są tu 8-klasiści i maturzyści, którzy nie wiedzą, jak będzie wyglądał ich egzamin, jaki będzie jego poziom, zdają sobie sprawę z braków wynikających ze zdalnego nauczania. Jednak dzieci mimo teoretycznie mniejszej odpowiedzialności żyją problemami całej rodziny, mogą się martwić o zdrowie bliskich, o to, czy starczy pieniędzy na kredyt…
Szkoła w trybie online niestety nie jest w stanie spełnić swojej funkcji i zauważyć, że z dzieckiem dzieje się coś złego, a co za tym idzie nie jest też w stanie pokierować rodzica i zmobilizować go do skutecznej pomocy. O pomoc tę też trudniej – na 7 milionów dzieci i nastolatków przypada raptem trochę ponad 400 psychiatrów dziecięcych, co sprawia, że czas oczekiwania na wizytę wydłuża się nawet do wielu miesięcy.
Jak możemy sobie i innym pomóc? Czy jesteśmy w stanie uzyskać komfort psychiczny, mentalny?
Z jednej strony dość trudno o pełny komfort – i zagrożenie, i ograniczenia są faktem, utrudniają nam życie, przysparzają niewygód i niepewności. Z drugiej wciąż jesteśmy w stanie sobie pomóc na różne sposoby.
Podstawa jest higiena psychiczna, oddzielanie czasu pracy od czasu odpoczynku, dbanie o dobrą dietę, sen, ruch, ale też relacje. Ludzie są przygnębieni i czasem mogą nie mieć siły wyciągnąć dłoni, zadzwonić do nas, więc warto zrobić ten pierwszy krok.
Zaskakujące były dla nas wyniki prowadzonych przez studentów badań z marca i kwietnia, bo pokazały, że zaangażowanie w pomoc innym chroni przed obniżeniem nastroju. Kluczowe było tu zaangażowanie – osoby szyjące maseczki, robiące zakupy osobom starszym czy wyprowadzające psy rodzinom przebywającym na kwarantannie utrzymywały lepszy nastrój. Wpłacanie pieniędzy na zbiórki internetowe nie miało już tego efektu. Wyjątkiem było udzielanie wsparcia psychicznego – mimo że osoby wysłuchujące narzekań innych spędzały długie godziny na rozmowie, miały znacznie gorszy nastrój. Warto więc chronić się przed narzekaniem zarówno swoim, jak i innych, bo to generuje negatywne emocje.
Wreszcie, nie bagatelizujmy pierwszych objawów, ani u siebie, ani tym bardziej u dziecka, u którego objawy depresyjne łatwo pomylić z młodzieńczym buntem czy lenistwem, a nawet z chorobą somatyczną, gdy objawiają się np. bólami. Depresję można skutecznie leczyć i nie trzeba zaczynać od psychiatry. Przy małym lub umiarkowanym nasileniu objawów psycholog czy psychoterapeuta zapewni skuteczną pomoc. Zwykle terminy oczekiwania na wizytę szczególnie do psychologa są krótsze.
Co zostanie z nami po pandemii? Czy już teraz możemy mówić o tym, że covid zmieni nasze relacje?
Covid-19 rozluźnił nasze relacje, wprowadził dystans nie tylko fizyczny, ale i psychiczny. Jeśli nawet je utrzymujemy, są one bardziej kurtuazyjne, często ograniczają się do lajków na portalach społecznościowych, które służą raczej kreowaniu wyidealizowanego obrazu siebie, niż budowaniu bliskości czy uzyskiwaniu wsparcia. W efekcie coraz częściej wybieramy wygadanie się obcym, anonimowym osobom, bo to nie narusza naszego pielęgnowanego w mediach społecznościowych obrazu siebie, pozwala pokazać znajomym uśmiechniętą twarz sukcesu, a nie osobę potrzebującą, mającą chwile załamania i słabości.
Zapewne zmieni się też nasz sposób funkcjonowania - nauczyliśmy się pracy zdalnej, a także przenieśliśmy życie do Internetu, i to już raczej zostanie z nami, bo nie tylko nastolatki są uzależnione od komputera i komórki.
Wreszcie, nabraliśmy dystansu do osób wokół. Witamy się bez podawania rąk, rozmawiamy z daleka, a przy okazji tworzymy nową normę, zakładającą znacznie większy dystans.
Jeśli chcesz skontaktować się z ekspertką DSW, zapraszamy do kontaktu: