15 lipca to Dzień bez telefonu (nieformalne święto ogłoszone przez internautów). Ilu z nas jest w stanie spędzić dzień bez smartfona, bez internetu? Tłumaczymy, że nie da się, bo telefon służy nam do kontaktowania się z innymi, sprawdzania informacji, słuchania muzyki, nawigacji czy płatności w sklepie. Zapatrzeni w komórkę zaniedbujemy najbliższych, ze znajomymi kontakt utrzymujemy przede wszystkim poprzez portale społecznościowe. Badanie przeprowadzone podczas pandemii pokazuje, że uzależnienie od bycia online dotyka coraz więcej osób. Co oznacza FOMO, jakie może mieć skutki i jak sobie z nim radzić? O to pytamy psycholog dr Beatę Rajbę z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Badania studentów DSW pokazały, że w trakcie pandemii znacznie wzrósł procent osób, które są uzależnione od Internetu i telefonu, w szczególności zaś od gier (szczególnie w przypadku młodszych osób) i mediów społecznościowych (w przypadku osób w wieku 30-45 lat). Jak bardzo alarmujące są te dane?
Psycholog dr Beata Rajba, Dolnośląska Szkoła Wyższa: Nawet biorąc poprawkę na fakt, że niektóre pytania z naszych kwestionariuszy nie są już w pełni diagnostyczne, gdyż np. izolujemy się i wycofujemy z kontaktów nie dlatego, że za bardzo wciągnęła nas aktywność w sieci czy gry, ale ze względów ostrożności, a do sięgania po komórkę motywuje nas też potrzeba śledzenia informacji o wirusie, wzrost jest duży, a co gorsza pewne jest, że niektóre przyzwyczajenia zdążą się ugruntować, zanim pandemia minie.
Jeszcze w 2018 r. grupa badaczy z Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadziła duże badanie, z którego wynikało, że objawy tzw. FOMO, lęku przed tym, co nas ominie gdy będziemy offline, ma w wysokim stopniu 14-18 % osób (więcej w miastach), a w stopniu umiarkowanym 64-68% badanych. Najważniejszą zmienną był tu wiek – wśród osób w wieku 15-44 lata mniej więcej jeden na pięciu był silnie uzależniony od pozostawania online. Nasze badania zostały przeprowadzone na studentach, ale wykazały, że stale online z wyboru przebywa w tej chwili 2 na 3 osoby w wieku 18-35 lat.
Jak duży to problem?
Syndrom FOMO (z angielskiego fear of missing out), to nieustanny lęk przed byciem pominiętym. To objaw uzależnienia behawioralnego, czyli uzależnienia od zachowania, takiego samego zresztą jak nałogowe granie na komputerze. Zwykle prędzej zauważa problem nasze otoczenie, które czuje się zaniedbywane, odsuwane, nieważne, bo mama niby rozmawia z dzieckiem, ale jednocześnie prowadzi rozmowy na Messengerze z pięcioma koleżankami, a jej partner wieczór mający zadatki na romantyczny spędza z komórką w dłoni.
Dotkliwość problemu zaczyna być zauważalna dla osoby użależnionej, gdy przymusowe odcięcie od sieci powoduje lęk i trudną do opanowania irytację, choć wtedy zamiast wyciągnąć wnioski, staramy się zapobiegać ponownemu odcięciu od sieci np. nosząc ze sobą naładowany powerbank. Czasem też przyłapujemy się na tym, że nawet gdy nie oczekujemy jakiegoś ważnego telefonu, wydaje nam się, że dostaliśmy SMSa, czy że telefon wibruje w torebce. Dzieje się tak dlatego, ze uzależniony mózg ma obniżony róg bodźca, reaguje przy słabszej stymulacji i w szumie lub zgiełku „słyszy” wiadomość lub dzwonek telefonu.
W skrajnych przypadkach uzależnienie od sieci i komórki sprawia, że tracimy kontrolę nad czasem, wpływa na naszą efektywność w pracy lub w szkole, ogranicza sen, sprawia, że wiele potencjalnie przyjemnych czynności, jak jedzenie, wykonujemy na „autopilocie”, w sposób bezrefleksyjny i automatyczny, przede wszystkim zaś staje się przyczyną ograniczenia relacji z bliskimi i przyjaciółmi.
A co ze znajomymi w sieci? Internet sprawia, że są na wyciągnięcie ręki.
Tak jest, ale jednocześnie w sieci bardziej się autoprezentujemy, pokazujemy wyidealizowany, nieprawdziwy obraz siebie, bo łatwiej w Internecie udawać kogoś, kim się nie jest, ukrywać swoje wady i słabości. Mamy o wiele więcej relacji, niż kiedyś, ale są one nieautentyczne, więc w gorszej chwili trudniej się nam zwrócić do kogoś o wsparcie z lęku, że wtedy runie nasz pieczołowicie budowany, wyidealizowany obraz siebie. Stąd wiele osób woli sięgać po wsparcie obcych, anonimowych ludzi na grupach dyskusyjnych i zwierzać się im raczej niż bliskim i przyjaciołom. W efekcie ich mapa realnych relacji pustoszeje jeszcze bardziej.
Co tak atrakcyjnego jest w sieci, co nas uzależnia?
Szczególnie zagrożone FOMO i ogólnie uzależnieniem od komputera i komórki są trzy grupy. Pierwszą stanowią tak zwani monitorujący, ludzie o wysokim poziomie lęku, którzy radzą sobie ze swoimi obawami przez poszukiwanie informacji, gdyż są w sposób nie do końca świadomy przekonani, że wiedza pozwala im kontrolować to, co się dzieje. Ta grupa szczególnie aktywna była na początku pandemii, śledziła i pewnie dalej śledzi doniesienia, dzieli się spostrzeżeniami na grupach dyskusyjnych.
Drugą bardzo liczną grupę stanowią osoby, którym sieć oferuje możliwość poprawy samooceny. Zamieszczają one na FB czy Instagramie zdjęcia idealnego śniadania i swojej idealnej rodziny, chwalą się zdjęciami z wakacji i nowymi butami… Nie tyle dzielą się swoim życiem, co kreują wyidealizowany obraz siebie, a kurtuazyjne lajki i serduszka od znajomych mylą z dowodami sympatii i podziwu. Jest to bardzo silna motywacja, która sprawia, że z czasem coraz trudniej zrezygnować choć na chwilę z tego idealnego obrazu siebie, tym bardziej, im mocniej odbiega on od rzeczywistości.
Wreszcie trzecia grupa to osoby w jakiś sposób osamotnione – żyjące w pustych związkach albo mające tak wielkie oczekiwania wobec partnera, że żaden związek im nie sprosta, osoby bez przyjaciół, izolujące się lub izolowane przez otoczenie np. ze względu na problemy natury psychicznej czy bytowej, takie jak bezrobocie, pasjonaci, którym w ich otoczeniu nikt nie towarzyszy w ich pasji. Szukają one w sieci przygody, rozrywki albo bratniej duszy i zrozumienia. A że wszyscy się w sieci autoprezentujemy, portale społecznościowe czy randkowe wyglądają jak wielkie supermarkety relacji o wiele bardziej obiecujących niż te dostępne w życiu offline.
Jak pandemia wpłynęła na nasze zwyczaje związane z byciem online i czego się spodziewać w przyszłości?
Większość nas przeniosła znaczną część kontaktów społecznych, a często też aktywności związanych z pracą i rozrywką do sieci. Można się spodziewać, że stanie się to trwałym trendem. Szczególnie zagrożone są tu młodzież i dzieci, które już przed pandemią były zagrożone uzależnieniem – według badania Fundacji Dzieci Niczyje z 2011 r. 13% nastolatków korzystało z Internetu w sposób dysfunkcyjny, zaburzający codzienne funkcjonowanie, a kolejne 12% prezentowało część symptomów uzależnienia.
To stare badania, bo 9 lat to prawie przepaść, bo Internet w Polsce spopularyzował się dopiero w połowie lat 90., jednak każdy rodzic wie, że na przerwach w szkołach, które nie zakazują komórek, dzieci siedzą obok siebie rządkiem i nie rozmawiają, tylko grają. W szkołach, które używania telefonów zakazują, kryją się natomiast w toalecie. Niestety skutkiem jest zanik relacji w grupie rówieśniczej. Badania pokazują wynikający w znacznej mierze z osamotnienia ogrom problemów z nastrojem, który znacznie nasilił się w czasie pandemii – według innego badania studentów Dolnośląskiej Szkoły Wyższej z objawami depresji zmaga się aktualnie około 40% młodzieży, dwa razy więcej niż przed rokiem.
Jak sobie z uzależnieniem radzić? Czy dzień bez komórki jest tu rozwiązaniem?
Na pewno nie jako swoisty odwyk, bo jednodniowy nie pomoże, a dodatkowo osoby uzależnione od komórki raczej nie przystąpią do tej akurat społecznej akcji. Ważniejsza jest tu pewna świadomość siebie i otoczenia, dokonywanie w sytuacjach kryzysowych wyboru, czy komórka na pewno jest tu i teraz ważniejsza niż potrzeby mojego dziecka, odczucia partnera czy zadanie do wykonania? Co się stanie, jeśli nie odbiorę tego telefonu i oddzwonię za chwilę albo jutro? Czy to, że nie przeczytam przy śniadaniu wiadomości, cokolwiek zmieni? Jak mogę wyciszyć lęk i irytację, które mnie ogarniają, gdy ktoś odciąga mnie od ekranu? Jakie potrzeby zaspokajam w sieci i dlaczego nie zaspokajam ich w swoim bezpośrednim otoczeniu?
Proponowałabym tu zacząć od ograniczania szkód i dostrzegania potrzeb swoich i otoczenia oraz tego, jak oddziałuje na nas bycie online nawet, gdy jesteśmy zmęczeni czy mamy pracę do wykonania. Jeśli ten pierwszy etap zakończy się sukcesem, mamy szansę na wprowadzenie pewnej równowagi między czasem spędzonym w Internecie czy na graniu, a czasem spędzonym klasycznie, staromodnie, z ludźmi lub na innych przyjemnych czynnościach.
Zapraszamy do kontaktu: