Tegoroczny Black Friday (27 listopada) i szaleństwo zakupów przeniosą się do internetu, bo galerie handlowe będą zamknięte do 28 listopada. Promocje jednak trwać będą kilka dni, a w niektórych sklepach nawet przez miesiąc. Skuszeni okazją, co roku wydajemy pieniądze, myśląc że oszczędzamy. Jak jest naprawdę? O marketingowych sztuczkach i o tym, jak nie dać się nabrać - opowiada dr Beata Rajba, psycholog reklamy z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej.
Black Friday i Cyber Monday wiążą się z intensywną kampania reklamową, obiecującą niezwykłe okazje. To obietnice bez pokrycia, czy można faktycznie upolować okazję?
dr Beata Rajba, psycholog z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej:
W zdecydowanej większości są to obiecanki- cacanki. Badania firmy Deloitte z 2017 r. pokazały, że obniżki wyniosły średnio mizerne 1,3%, w 8% przypadków cena wręcz wzrosła, dla 71% produktów nie uległa zmianie w stosunku do ceny sprzed 2 tygodni, a jedynie 1/5 produktów została faktycznie przeceniona, zwykle symbolicznie. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Polacy są wciąż konsumentami mało podejrzliwymi i wierzą napisom „promocja”.
W zdecydowanej większości są to obiecanki- cacanki. Badania firmy Deloitte z 2017 r. pokazały, że obniżki wyniosły średnio mizerne 1,3%, w 8% przypadków cena wręcz wzrosła, dla 71% produktów nie uległa zmianie w stosunku do ceny sprzed 2 tygodni, a jedynie 1/5 produktów została faktycznie przeceniona, zwykle symbolicznie. Od tego czasu niewiele się zmieniło. Polacy są wciąż konsumentami mało podejrzliwymi i wierzą napisom „promocja”.
Sklepy przygotowują się do „święta zakupów” podnosząc na kilka dni przed ceny, aby móc je potem obniżyć. Wprawdzie znaczna część zastosuje wabik w postaci atrakcyjnego, bardzo przecenionego produktu, który znajdzie się na reklamach, jednak w bardzo ograniczonej ilości. Kilku klientów zrobi dobry interes, reszta przyjdzie, dowie się, że upatrzony produkt został wyprzedany, i być może zdecyduje na lepszy, choć droższy model wystawiony pod wielką wywieszką „promocja”. Badania pokazują, że klient, który nie znalazł w sklepie upatrzonego produktu, i tak nie wychodzi z pustym koszykiem. A że w Black Friday i weekend po nim sklepy odnotowują ruch o 25% większy, niż zazwyczaj, nakłady na promocję zwracają się z nawiązką.
Czy pandemia coś zmienia w naszych zwyczajach zakupowych?
Na pewno. Po pierwszym szturmie na sklepy, mającym nas zabezpieczyć przed brakami w zakresie towarów niegdyś deficytowych, takich jak papier toaletowy, Polacy zaczęli ograniczać wizyty w sklepach stacjonarnych i lepiej je planować, kupując więcej na raz. Zmienił się też sposób robienia zakupów. W Chinach w czasie największego nasilenia pandemii przychody online w branży kosmetycznej wzrosły w czasie pandemii od 20 do 30%, a niektóre sklepy odnotowały nawet 50% wzrost sprzedaży. W Polsce co czwarty klient przeniósł w znacznej części swoje zakupy do sieci, i to prawdopodobnie tam wielu będzie szukało okazji związanych z Black Friday.
1/5 Polaków straciła przynajmniej część dochodów. Czy tegoroczny Black Friday będzie dla sklepów udany?
Jeśli wierzyć rządowi, Polacy mają aktualnie w portfelach więcej pieniędzy, bo mniej wydają. Niewątpliwie będziemy narażeni na pokusę, żeby odreagować liczne frustracje wynikające z ograniczeń związanych z pandemią, kupując coś sobie lub robiąc prezenty na Święta dla bliskich. Nawet w przypadku osób o zmniejszonych dochodach może zadziałać tak zwany efekt szminki – w czasie kryzysów gospodarczych ludzie kupują mniej dóbr luksusowych, ale tylko tych drogich. Sprzedaż apaszek, szminek i innych drobiazgów paradoksalnie wzrasta, bo ograniczanie wydatków powoduje frustrację i staje się impulsem do zakupu „na pocieszenie”. Myślę wiec, że dla sklepów, szczególnie w Internecie, będzie to czas dużych zysków.
Jak sobie radzić, żeby nie dać się nabrać na hasło „promocja”?
Niewątpliwie wyszukiwarki cenowe są naszym sprzymierzeńcem. Warto też wcześniej zaplanować zakup, szczególnie droższych produktów typu AGD czy sprzęt komputerowy, i monitorować ceny. Wbrew pozorom nie są one najniższe w czasie Black Friday czy w grudniu, kiedy dociera do nas najwięcej reklam informujących o promocjach, a np. w styczniu, gdy nasz portfel uszczupliły Święta.
Z kolei jeśli zdecydujemy się nie odmawiać sobie przyjemności zapolowania na okazje, warto zanim przejdziemy do kasy, przeglądnąć koszyk zakupowy i zastanowić się, czy na pewno wszystko, co do niego włożyliśmy, jest nam potrzebne, przydatne, czy będziemy z tego korzystać. Wreszcie, ustalmy sobie kwotę, którą możemy wydać, żeby nie uszczuplić nadmiernie swoich zasobów. Wszelkie manipulacje stosowane w reklamie mają na celu skłonienie nas do kupowania bezrefleksyjnego, impulsywnego, bo wtedy kupujemy więcej, nie zawsze potrzebnie.
Wystrzegajmy się też robienia zakupów, gdy jesteśmy głodni – możemy wtedy być znacznie bardziej zachłanni.
Jakie manipulacje stosują sprzedawcy?
Są ich setki. Najczęściej spotkamy się z eksponowaniem produktów tańszych obok bardzo drogich, o podwyższonej cenie, tak, by uwypuklić cenę produktu, którego sklep chce się pozbyć z magazynu. Jest to czysty zysk dla sklepu, bo część klientów uzna, że droższe jest lepsze i przepłaci, a reszta widząc tak dużą różnicę cen założy, że produkt tańszy jest dużo tańszy, wiec jego zakup jest opłacalny.
Inną techniką, której musimy się wystrzegać szczególnie w sklepach ze sprzętem komputerowym czy AGD, jest manipulacja długością opisu produktu. Klienci wybierają częściej produkt o dłuższym opisie, nie sprawdzając, czy nie jest to starszy model i czy wszystkich wymienionych w opisie funkcji nie posiadają też konkurencyjne modele.
Ograniczony czas promocji, seria limitowana, której może zabraknąć, wyjątkowy dzień pod znakiem promocji – to wszystko może stanowić wyzwalacz skłaniający nas do zakupu, nad którym w innych warunkach jeszcze byśmy się zastanowili. Nie pomaga też wszechobecna reklama, która nie tylko kreuje potrzeby i pragnienia, ale też sprawia, że trudno nie myśleć o promocjach, które wykupi kto inny, o możliwych okazjach, które przegapimy. Zamieniamy się w myśliwego, ale w efekcie sami dajemy się nabrać na marketingowe sztuczki.
Czy w związku z tym nie warto w Black Friday robić zakupów?
Niekoniecznie. Może się zdarzyć, że będziemy jednym z nielicznych szczęśliwców, którzy upolują produkt znacznie przeceniony, będący wabikiem. Poza tym zakupy bywają przyjemne. Pamiętajmy jednak, że na Black Friday i Cyber Monday skorzystają przede wszystkim sklepy.
W razie pytań do ekspertki, zapraszamy do kontaktu: